Von: Ryszard Skałba, Direktor des Museums der Festung Küstrin

Deutsche Version

Szanowni Państwo,
jest mi niezmiernie miało i stanowi to dla mnie zaszczyt, że mogę zaprezentować Państwu sylwetkę i osobowość Pana Klausa Thiela.

Klaus Thiel urodził się 16 lutego 1936 roku w przedwojennym w Küstrin – przy ulicy Warnicker Straße. Później zamieszkał przy Nagelschmiedtstr. na Starym Mieście. W dzieciństwie uczęszczał do szkoły podstawowej przy Schulstraße, lecz jego edukację przerwała wojna. Podczas długich wojennych wieczorów dziadek opowiadał małemu Klausowi o dawnych dziejach, również o obchodach 700-lecia miasta w 1932 roku – ostatniej beztroskiej uroczystości starego Küstrin. Te opowieści budowały w wyobraźni małego Klausa idealny obraz rodzinnego miasta. Obraz, który kontrastował z rzeczywistością miasta pogrążającego się każdego wieczoru w nakazanej, obligatoryjnej wojennej ciemności.

W styczniu 1945 roku nadszedł dzień, który zapamiętał na całe życie. Wraz z matką zmuszony był uciekać do Baruth (Mark), do krewnych ojca, których wcześniej nie znali. Wówczas jeszcze nie wiedzieli, że opuszczają Kostrzyn na zawsze. 20 kwietnia 1945 roku miasto, w którym znaleźli schronienie, zostało zbombardowane przez lotnictwo. W ciągu zaledwie szesnastu minut spłonęło doszczętnie. Rodzina przetrwała w jednej z okolicznych wsi, a w sierpniu 1945 roku przeniosła się do Sietzing koło Letschin. Tam Klaus kontynuował naukę w jednoklasowej szkole wiejskiej.

W 1948 roku z sowieckiej niewoli powrócił jego ojciec. Po prawie pięciu latach pobytu na Syberii był dla młodego Klausa niemal obcym człowiekiem. Od jesieni 1949 roku chłopiec uczęszczał do liceum w Seelow. Jako trzynastolatek uchodził za cudowne dziecko. Nie bez przyczyny. Będąc uczniem jednocześnie współpracował już jako niezależny krytyk teatralny z frankfurcką gazetą codzienną. Maturę zdał w wieku siedemnastu lat. Uroczystość zakończenia roku została jednak odwołana – 17 czerwca 1953 roku przez Seelow przetaczały się sowieckie czołgi jadące do Berlina, w związku z robotniczym powstaniem.

W 1954 roku, zbyt młody na studia, zapisał się do szkoły teatralnej „Hans Otto” w Lipsku. Rok wcześniej podróżował po Europie Zachodniej i RFN. Po krótkiej nauce w szkole średniej w Berlinie Zachodnim zdał tzw. maturę zachodnią. W 1958 roku ukończył studia teatralne i zdał egzamin państwowy. Odbywał staże w Operze w Lipsku, a w latach 1958–1964 pracował jako asystent reżysera, a później reżyser w Städtische Bühnen w Erfurcie, przygotowując swoje pierwsze samodzielne inscenizacje.

W 1964 roku został aresztowany przez Stasi za utrzymywanie kontaktów z Zachodem. Powodem była współpraca z włoskim kompozytorem Luigim Nono i organizacja premiery jego kantaty w NRD. Zarówno on jak i kompozytor popadli w niełaskę, ponieważ po koncercie w Lipsku doszło do awantury wśród publiczności. Po jakimś czasie opuścił areszt i dzięki wsparciu Joachima Herza, dyrektora Opery w Lipsku, został zatrudniony jako kierownik przedstawień i osobisty asystent. Spędził tam dziesięć lat – z czego sześć na umowie gościnnej – towarzysząc Herzowi m.in. w podróżach artystycznych na Kubę, do Jugosławii i Argentyny. W 1968 roku, dzięki pomocy sławnej polskiej śpiewaczki i reżyserki operowej Marii Fołtyn, po raz pierwszy od wojny na wpół legalnie odwiedził rodzinny Küstrin. Była to wizyta głęboko wstrząsająca. Widok zrujnowanego miasta sprawił, że przysiągł sobie: nigdy tam nie wrócę.

Po śmierci matki w 1973 roku rozwiązał umowę w Lipsku, aby opiekować się ojcem w Sietzing. Objął stanowisko w jednym ze stowarzyszeń artystów NRD – miał pozostać tam tymczasowo, ponieważ nie należał do partii, a został na siedemnaście lat. W tym czasie potajemnie współpracował z zachodnioberlińską rozgłośnią Sender Freies Berlin (SFB). Po upadku muru został w niej zatrudniony oficjalnie. W 1993 roku objął stanowisko redaktora naczelnego działu operowego w stacji RBB – i pełnił tę funkcję aż do 2003 roku.

Po przejściu na emeryturę powrócił – wbrew własnej dawnej przysiędze – do Kostrzyna. Mieszkając na stałe w Berlinie, coraz częściej odwiedzał Kostrzyn nad Odrą. Nawiązał bliską współpracę z Muzeum Twierdzy Kostrzyn. Wspierał je swoją wiedzą historyczną, oprowadzał po Starym Mieście, konsultował wystawy i publikacje, pomagał w badaniach archiwalnych. To właśnie on odkrył w Muzeum Miejskim w Berlinie pierwowzór pomnika Jana Kostrzyńskiego, dzieła Fritza Schapera. Współtworzył liczne filmy dokumentalne, reportaże radiowe i wywiady o historii Kostrzyna. Zasłużył się jako pośrednik w organizacji spotkania rodziny von Katte w Kostrzynie; był inspiratorem filmu o losach von Kattego i Fryderyka oraz odczytów aktorskich na Starym Mieście. Jego pasja i bezinteresowne zaangażowanie uczyniły go symbolem współpracy transgranicznej na polu historii i kultury. Wciąż odwiedza Muzeum Twierdzy, wspiera je swoją wiedzą i aktywnie promuje Kostrzyn na arenie międzynarodowej.

Nie koncentruje się jedynie na historii samego Kostrzyna. Jego ostatnim projektem badawczym jest praca poświęcona Michael Gabriel Fredersdorff – bliskiemu współpracownikowi i przyjacielowi króla Fryderyka II.

Dziś, zbliżając się do dziewięćdziesiątych urodzin, Klaus Thiel pozostaje człowiekiem niezwykle aktywnym. Człowiekiem, który buduje mosty między ludźmi, kulturami i narodami. Jak sam mówi: po latach znów stał się tym, kim był przed 1945 rokiem – mieszkańcem Küstrina/Kostrzyna.

Szanowni Państwo, pozwólcie teraz na kilka osobistych słów.

Z Klausem Thielem znamy się od wielu, wielu lat. Widzieliśmy się dziesiątki razy, a jednak trudno mi dziś powiedzieć, kiedy było to pierwsze spotkanie. Tak szybko mija czas. Jednego spotkania nie zapomnę nigdy. To było w 2024 roku. Umówiłem go z byłą mieszkanką Kostrzyna, od lat żyjącą w Anglii, która – jak się okazało – mieszkała na tej samej Nagelschmiedtstr. na Starym Mieście. Spotkaliśmy się w siedzibie Muzeum Twierdzy, po czym po 15 minutach towarzystwo udało się na Stare Miasto, na swoją dawną ulicę. I tam – stojąc przy swoich domach, siedząc na schodkach – przez sześć godzin wspominali dziecięce lata. Myślę, że obgadali wtedy wszystkich sąsiadów. A ja przez sześć godzin czekałem z kawą, herbatą i ciastem. Na próżno.

Przez te wszystkie lata Klaus stał się moim serdecznym, życzliwym i niezwykle pomocnym przyjacielem. Zawsze mogłem liczyć na jego wsparcie – nie tylko w sprawach zawodowych, ale także w prywatnych. Jego pomoc językowa była nieoceniona. Bez jego pomocy często nie poradziłbym sobie z odczytywaniem rękopisów pisanych starym pismem Sütterlin.
Nasze rozmowy na temat Küstrina/Kostrzyna pozostaną na zawsze w mojej pamięci. To były i są spotkania ludzi, których łączy miłość do jednego miasta, miasta, które nie istnieje, ale nadal żyje w naszych sercach.

W 2011 roku Klaus Thiel otrzymał polski medal honorowy Za zasługi dla miasta Kostrzyna. Rok później – tytuł Przyjaciel Muzeum Twierdzy Kostrzyn. Oba wyróżnienia ogromnie ceni, a szczególnie to drugie, które – jak wszyscy wiemy – daje mu dożywotnie prawo do bezpłatnych przejazdów kostrzyńskimi tramwajami. Sądzę jednak, że Nagroda Jana jest najwyższym wyróżnieniem, jakie może otrzymać osoba kochająca Kostrzyn.
A ja nie mam najmniejszych wątpliwości, że taką osobą jest Pan Klaus Thiel.

Sehr geehrte Damen und Herren,

es ist mir eine große Freude und Ehre, Ihnen die Person und die Persönlichkeit von Herrn Klaus Thiel vorstellen zu dürfen.

Klaus Thiel wurde am 16. Februar 1936 im Vorkriegs-Küstrin in der Warnicker Straße geboren. Später wohnte er in der Nagelschmiedstraße in der Altstadt. In seiner Kindheit besuchte er die Grundschule in der Schulstraße, doch der Krieg unterbrach seine Ausbildung. Während der langen Kriegsabende erzählte sein Großvater dem kleinen Klaus von früheren Zeiten, auch von den Feierlichkeiten zum 700-jährigen Stadtjubiläum im Jahr 1932 – dem letzten unbeschwerten Fest des alten Küstrin. Diese Geschichten schufen in der Vorstellung des kleinen Klaus ein ideales Bild seiner Heimatstadt. Ein Bild, das im Kontrast zur Realität der Stadt stand, die jeden Abend in die vorgeschriebene, Kriegsdunkelheit versank.

Im Januar 1945 kam der Tag, an den er sich sein Leben lang erinnern würde. Zusammen mit seiner Mutter musste er nach Baruth (Mark) zu Verwandten seines Vaters fliehen, die sie zuvor nicht kannten. Damals wussten sie noch nicht, dass sie Küstrin für immer verlassen würden. Am 20. April 1945 wurde die Stadt, in der sie Zuflucht gefunden hatten, von deutschen Kampffliegern bombardiert. In nur sechzehn Minuten brannte sie vollständig nieder. Die Familie überlebte in einem der umliegenden Dörfer und zog im August 1945 nach Sietzing bei Letschin. Dort setzte Klaus seine Ausbildung in einer einklassigen Dorfschule fort.

1948 kehrte sein Vater aus sowjetischer Gefangenschaft zurück. Nach fast fünf Jahren in Sibirien war er für den jungen Klaus fast ein Fremder. Ab Herbst 1949, ausnahmsweise mit 13 Jahren besuchte der Junge das Gymnasium in Seelow, wo er als Wunderkind galt. Nicht umsonst: Er war Schüler und arbeitete gleichzeitig bereits als unabhängiger Theaterkritiker für eine Frankfurter Tageszeitung. Mit siebzehn Jahren legte er sein Abitur ab. Die Abschlussfeier wurde jedoch abgesagt – am 17. Juni 1953 rollten sowjetische Panzer im Zusammenhang mit einem Arbeiteraufstand durch Seelow auf dem Weg nach Berlin.

1954, noch zu jung für ein Studium, schrieb er sich an der Theaterhochschule „Hans Otto” in Leipzig ein. Ein Jahr zuvor reiste er durch Westeuropa und die Bundesrepublik. Nach einer kurzen Ausbildung an einer Oberschule in West-Berlin legte er das sogenannte West-Abitur ab. 1958 legte er die staatliche Prüfung ab. Zuvor absolvierte er Praktika an der Oper in Leipzig und arbeitete von 1958 bis 1964 als Regieassistent und später als Regisseur an den Städtischen Bühnen in Erfurt, wo er seine ersten eigenen Inszenierungen vorbereitete.

1964 wurde er von der Stasi wegen zu intensiven Kontakten zum Westen verhaftet. Grund dafür war seine Zusammenarbeit mit dem italienischen Komponisten Luigi Nono und die Organisation der Uraufführung dessen Kantaten in der DDR. Sowohl er als auch der Komponist gerieten in Ungnade, da es nach dem Konzert in Leipzig zu Ausschreitungen im Publikum kam. Nach einiger Zeit wurde er aus der Haft entlassen und dank der Unterstützung von Joachim Herz, dem Direktor der Oper in Leipzig, als Abendspielleiter und persönlicher Assistent eingestellt. Er verbrachte dort zehn Jahre und weitere sechs mit einem Gastvertrag und begleitete Herz unter anderem auf Künstlerreisen nach Kuba, Jugoslawien und Argentinien.

1968 besuchte er dank der Hilfe seiner Leipziger Kollegin, der berühmten polnischen Sängerin und Opernregisseurin Maria Fołtyn zum ersten Mal seit dem Krieg halb legal seine Heimatstadt Küstrin. Es war ein zutiefst erschütternder Besuch. Der Anblick der zerstörten Stadt ließ ihn schwören: Ich werde nie wieder dorthin, an diesen Ort des Grauens, zurückkehren.
Nach dem Tod seiner Mutter im Jahr 1973 kündigte er seinen Vertrag in Leipzig, um sich um seinen Vater in Sietzing zu kümmern. Er nahm eine Stelle bei einem der Künstlerverbände der DDR an – eigentlich nur vorübergehend, da er nicht der Partei angehörte, blieb er jedoch siebzehn Jahre lang dort. Während dieser Zeit arbeitete er heimlich mit dem Westberliner Sender Freies Berlin zusammen. Nach dem Fall der Mauer wurde er dort offiziell angestellt. 1993 übernahm er die Position des leitenden Opernredakteurs beim SFB – und bekleidete diese Funktion bis 2003.

Nach seiner Pensionierung kehrte er – entgegen seinem früheren Schwur – nach Küstrin/ Kostrzyn zurück. Er lebte dauerhaft in Berlin, besuchte aber immer häufiger seine Heimatstadt. Er knüpfte enge Kontakte zum Museum der Festung Küstrin. Er unterstützte es mit seinem historischen Wissen, führte durch die Altstadt, beriet bei Ausstellungen und Publikationen und half bei Archivrecherchen. Er war es, der im Stadtmuseum Berlin das Modell des Denkmals von Hans von Küstrin, ein Werk von Fritz Schaper, entdeckte. Er war Mitgestalter zahlreicher Dokumentarfilme, Radioberichte und Interviews über die Geschichte von Küstrin. Er hat sich als Vermittler bei der Organisation eines Treffens der Familie von Katte in Küstrin verdient gemacht. Er war Inspirator eines Films über das Schicksal von Friedrich und von Katte und sowie von Lesungen mit Schauspielern in der Altstadt. Seine Leidenschaft und sein selbstloses Engagement machten ihn zu einem Symbol für grenzüberschreitende Zusammenarbeit im Bereich Geschichte und Kultur. Er besucht weiterhin das Festungsmuseum, unterstützt es mit seinem Wissen und fördert Küstrin aktiv auf internationaler Ebene.

Er konzentriert sich nicht nur auf die Geschichte von Küstrin selbst. Sein jüngstes Forschungsprojekt ist eine Arbeit über Michael Gabriel Fredersdorff – einen engen Mitarbeiter und Freund von König Friedrich dem II.

Heute, kurz vor seinem 90. Geburtstag, ist Klaus Thiel nach wie vor ein äußerst aktiver Mensch. Ein Mensch, der Brücken zwischen Menschen, Kulturen und Nationen baut. Wie er selbst sagt: Nach vielen Jahren ist er wieder der geworden, der er vor 1945 war – ein Küstriner und Kostrzyner.

Sehr geehrte Damen und Herren,
gestatten Sie mir nun einige persönliche Worte.

Klaus Thiel und ich kennen uns seit vielen, vielen Jahren. Wir haben uns Dutzende Male gesehen, und doch fällt es mir heute schwer zu sagen, wann das erste Treffen war und wann das letzte. So schnell vergehen die Welt und die Zeit. Über in Treffen, das über die Person von Klaus Thiel viel aussagt, möchte ich Ihnen berichten. Das war im Jahr 2024. Ich vermittelte ihm ein Treffen mit einer ehemaligen Einwohnerin von Küstrin, die seit Jahren in England lebte und – wie sich herausstellte – in derselben Nagelschmiedstraße in der Altstadt gewohnt hatte. Wir trafen uns im Museum der Festung, und nach 15 Minuten begab sich die Gesellschaft in die Altstadt, in ihre ehemalige Straße. Und dort – vor ihren Häusern stehend, auf den Treppen sitzend – erinnerten sie sich sechs Stunden lang an ihre Kindheit. Sechs Stunden in Ruinen! Ich glaube, sie haben damals alle Nachbarn abgeklappert. Und ich habe sechs Stunden lang mit Kaffee, Tee und Kuchen auf sie gewartet. Vergeblich. Die Ruinen und Erinnerungen waren für sie wichtiger.

Im Laufe der Jahre wurde Klaus zu meinem herzlichen, freundlichen und äußerst hilfsbereiten Freund. Ich konnte mich immer auf seine Unterstützung verlassen – nicht nur in beruflichen, sondern auch in privaten Angelegenheiten. Seine sprachliche Hilfe war von unschätzbarem Wert. Ohne seine Hilfe hätte ich oft nicht mit den Manuskripten in alter Sütterlin-Schrift zurechtkommen können.

Unsere Gespräche über Küstrin/Kostrzyn werden mir bis ans Ende meines Lebens in Erinnerung bleiben. Es waren und sind Begegnungen von Menschen, die durch die Liebe zu einer Stadt verbunden sind, die nicht mehr existiert – aber in unseren Herzen weiterlebt.

Im Jahr 2011 erhielt Klaus Thiel die polnische Ehrenmedaille für seine Verdienste um die Stadt Kostrzyn. Ein Jahr später wurde ihm der Titel „Freund des Museums der Festung Küstrin” verliehen. Er schätzt beide Auszeichnungen sehr, insbesondere die zweite, die ihm – wie wir alle wissen – das lebenslange Recht auf kostenlose Fahrten mit den Straßenbahnen in Küstrin einräumt. Ich bin jedoch der Meinung, dass der Johannes-Preis die höchste Auszeichnung ist, die eine Person, die Küstrin liebt, erhalten kann. Und ich habe nicht den geringsten Zweifel daran, dass Klaus Thiel eine solche Person ist.